11."Dyskoteka"
Proszę o komentarze :(. Krótki rozdział, ale w tym tygodniu dodam kolejny.
***(Meg)
-Wyglądasz rewelacyjnie!-krzyknął Nick, a Mon spiorunowała go
wzrokiem
-Dzięki, dziewczyny idziecie się przebrać?
-Tak, dajcie nam 5 minut.
-Szybko, bo nam klub zamkną!
-Wolałabym, żebyś ty zamknął buźkę!- och.. ta Mon.
Po dosłownie po kilku chwilach zeszły dziewczyny. Wyglądały
super i wtedy się poczułam, że za bardzo się wystroiłam. Ale musiało tak być. Wyglądałyśmy
tak: Ja(ode mnie:inne buty, a u każdej drugie zdjęcie to makijaż):
Mon:
Beth:
Alex:
Chyba miałam za mocny makijaż. Trudno się mówi. Pojechałyśmy
moim srebrnym mercedesem, a oni Alexandry. Widziałam, że o czymś rozmawiają.
Wiedzieli, że mamy dobry słuch, więc pozamykali wszystkie okna i nic nie
myśleli. Chodź to drugie przychodziło im z łatwością. Gdybym mogła się bardziej
skupić, zamiast patrzeć na drogę…
-Siostra o czym myślisz?
-Ciekawe o czym gadają….
-Nie przejmuj się nimi. A Beth, Mon. Wy też macie taką
odporność jak my?
-No, ba! Może spróbujemy we 4 łączyć nasze myśli?
-Beth, no nie wiem… to może się nie udać… One są hybrydami,
wiesz kły i łapy.
-Mon, wyluzuj.
-Beth, słyszysz mnie?
-Słyszę, ale nie wyraźnie.
-Udało się! Mon, a ty
mnie słyszysz?
-Pewnie Meg. Alexis
też.
-Wykorzystam to jeszcze
dzisiaj!
Dojechałyśmy do klubu „Welcome to hell”. Wysiadłyśmy rozweselone i co jakiś czas śmiałyśmy się. Chłopaki
nie widzieli o co chodzi. Chłopaki i dziewczyny weszli przodem, ja po 30
sekundach, stanęłam w drzwiach. Wzrok każdego z tej Sali powędrował na mnie, a
mój chłopak poczuł się zazdrosny.
Podeszliśmy do baru. My zamówiłyśmy drinki, a oni whisky. Po
kilku minutach zabrzmiała piosenka „Addiect to you” Shakiry. Nie lubię jej,
wolę Green day, ale ta piosenka byłą tak seksowna…
-Mon, Alexis, Beth. Na
stół!
W krzeseł weszłyśmy na bar. Wyginałyśmy się, robiłyśmy kocie
ruchy, machałam sukienką. Gdy piosenka się skończyła wywróciłam się w ramiona
jakiegoś chłopaka. Mam nadzieję, że Kevin to widział.
-Widać, że koty spadają na 4 łapy- powiedział, a Kev był
akurat odwrócony- Lorence.
-Margaret, ale mówi mi Meggie.
-Alex, kochanie.
Podejdziesz do mojego wilka i pokażesz mu jak będę tańczyła?
-Dobrze.
Piosenka „She Wolf”. Znowu Shakira. Stworzona dla mnie i
Alexandry.
-Zatańczysz?
-Dla ciebie wszystko Meggie.
Odwróciłam się i zaczęłam potrząsać pupą przed jego
podbrzuszem. Później on mnie zakręcił i jedną nogę założyłam na jego biodra,
pochyliłam się do tyłu. Nagle podrzucił mnie do góry. Opadając zrobiłam szpagat.
Złapał mnie za rękę i zaczął obracać wokół mojej osi.
-Skończyło się.
-Dziękuje pani za taniec- pocałował mnie w rękę, potem
próbował zrobić to samo w usta, lecz, gdy dzieliło nas kilka milimetrów …
podszedł Kevin i przerzucił mnie jak worek.
-Do zobaczenia Lorence!
-Kto to jest?! CO z nim robiłaś?!- zapytał się sadzając mnie
na dużym fotelu.
-Kolega. A w ogóle, co cię to obchodzi?! Nie mogę zatańczyć z
innym chłopakiem?!- naburmuszyłam się jak mała dziewczynka, która czeka aż tata
ustąpi, jak jakiejś księżniczce. Dziewczyny tylko się śmiały. Nagle podszedł
mój taneczny partner, uradowana krzyknęłam:
-Idziemy dalej tańczyć?
-Chciałem się z tobą przejść.
-Dobrze- minęłam Kevina- najpierw pójdziemy do baru po jakieś
drinki.
-Na co masz ochotę?- zapytał gdy podeszliśmy do lady.
- Na Truskawkowe Daiquiri.
- 2 razy poproszę.- powiedział, gdy barman do nas podszedł.
Wyszliśmy w ciszy, chwilę rozmyślałam, gdy on zaczął:
-Ile masz lat? Ja 26.
-18-skłamałam
-Młoda krew…
-Krew?!
-Jestem wampirem, wiesz kły, krew, ciemność etc.
-Phi..
-Nie wierzysz?
-Nie o to chodzi. Jak masz na nazwisko?
-CO kilka lat zmieniam. To moje 93: Smith. Popularne, nawet
bardzo. A ty?
-Meggie…- zatrzymałam się, on na mnie dziwnie spojrzał- A ile
masz dokładnie lat?
-512, ale jakie jest twoje nazwisko?!-krzyknął.
-Vancour…- zdziwił się.
-Ta Vancour? Eleonora…
-Nie Margaret, jej córka, wnuczka Draculi. We własnej osobie..
–przeraził się
-Dlaczego twoje serce bije?
-Nie jestem wampirem- udałam smutną.
-Czyli twoja matka nie dowiedziałaby się, jakbym cię zabił?
-Na pewno… ale może się dowiedzieć co ja zrobię z tobą!-
przemieniłam się w wilka…
***(Kevin)
-Szkoda, że nie ma z nami Lil- westchnął Tommy
-Ta, żeby zobaczyła jak tańczysz z innymi
dziewczynami-zaśmiał się Michel.
-Nie zobaczy, ale ktoś kto mieszka z nią, powie jej.
-Alexis! Nie wygłupiaj się..
-Dobrze, dobrze!
Rozmyślałem nad zachowaniem Meggie, dlaczego ona to zrobiła?
Chciała się zemścić. Może podokuczać? Albo…. Nagle rozległo cię ciche wycie.
Wszyscy odwróciliśmy się jak na zawołanie w kierunku drzwi.
-Meg!!-pobiegłem jako pierwszy.
Ujrzałem białą wilczycę, która rozszarpywała ciało wampira. Wiedziałem,
że coś tu nie gra! Ten zapach gdy weszliśmy, lecz nie byłem pewien czy to pijani
ludzie, czy potwory. Podleciała reszta paczki, a Brandon z uśmiechem na twarzy
powiedział:
-TO teraz nie będzie wam trening potrzebny! Możecie się zająć
czymś innym, mieszkając u nas…
-Nie żartuj sobie- Meg przemieniła się i odruchowo spojrzała na
mnie- gdzie go spalimy?
-Widzę, że przeczytałaś całą książkę o wampirach.
-Przeczytałam „Zmierzch” wszystkie części i obejrzałam, „Pamiętniki
wampirów” tak samo, więc wiem wszystko o wampirach. Do tego opowieści mamy.
-A o wilkach?
-Też, są przystojne, silne i ogólnie wspaniałe- na naszych
twarzach pojawił się uśmiech- Kevin, z czego się cieszysz? Jacobem Blackiem nie
jesteś!- uśmiech pojawił się w śmiech- jedziemy do domu, po drodze go spalimy.
W jakimś lesie było niedogasłe ognisko. Wrzuciliśmy tego
całego „Lorence” i zgasiliśmy wszystko wodą.
U nas w domu wszyscy spali, więc postanowiliśmy pójść do
stodoły.
-Może zagramy w butelkę na pytania i wyzwania?
- Dobry pomysł Meg!
- Przyjmuję każde wyzwanie!
-A ja wezmę przykład z Alexis, i będę robiła to samo. W
sensie przyjmę wszystkie pytania i zadania.
Oj Meg! Żebyś się nie pomyliła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz