8."Doznania"
Proszę o więcej komentarzy, bo nie wiem czy mam dalej pisać czy usunąć bloga. Dajcie swoje opinie :). A teraz trochę namiętności
***(Beth)
-Małe dzieci!-krzyknęłam
-No właśnie ja będę miał bliźniaki! I to jeszcze przed
ślubem. Jestem z was najlepszy.
-Też będę miał!
-A ja troje! Hura!
-Ja będę miał 4, 3 córeczki. Będę je rozpieszczał, pilnował,
traktował jak moje małe księżniczki. A syn, to waleczny wilk. A Juls wszystkie
będą 2 miesiące po ślubie- zaniepokoił się Mich.
-Nie pierwsze! Tylko u Meg i Mon, będą na raz.
-Ha moje geny są silniejsze od waszych!
-Odszczekaj to! Będę miał 2 synów i małą księżniczkę.
-Ale nie na raz- Och ten Kevin, młodszy, a musi denerwować
Tom’a- oczywiście moje geny są równie silne co Nicolasa, więc pozwolę sobie na
okropny śmiech. Muahah.. aaaa- chłopaki się na niego rzucili. Nick, tylko stał
i gadał z Juls.
Rozeszliśmy się do domów po drodze zapytałam się Brandona:
-To datę ślubu mamy załatwioną, a co z zaręczynami?
-O Boże- krzyknęli równo, wiedziałam, że o tym zapomną.
***(Alex)
-Jak ja lubię mieć wolne!- rozciągnęłam się w swoim różku.
-Alexis idziesz z nami dziś na nockę do lisic?
-Nie dziś dzień spędzę sama w domu. Mama z Misty jadą
odwiedzić babcię i wracają za 2 dni.
-Tylko nie rób głupot.
-Nie rozumiem.
-Chłopaki też tam będą, jak Michel zobaczy, że jesteś sama w
domu…
-Nie kończ!- rzuciłam w nią poduszką.
-Przynajmniej wiem, że dziecko będziesz miała za 4 lata, więc
kamień mi z serca spadł.
-Idiotka!-pokazałam jej język, a ona się zaśmiała i zaczęła
pakować.
-Wiesz, która godzina?
-Nie a co?
-15, siedziałaś do 7 nad ranem pisząc w pamiętniku i robiąc
wycinanki
-Serio?- nic nie pamiętam
-Żartuje! Jest 9.
-Ciota!
Poszłam się ubrać i uczesać, później zrobiłam śniadanie dla
moich sióstr bo Martha z Misty pojechały do babci Beli. One już nie mogły się
doczekać, gadały tylko o filmach i jedzeniu. Lubiłam gotować, ale zastanawiałam
się nad słowami Meggie. Głupoty? Może.. kto to wie? Przynajmniej spróbuje go
zawstydzić i mieć nad nim kontrolę. O tak! Mam plan….
17, dziewczyny pojechały mercedesem Meg, a pod moim domem już
stał zielony motor. Mój plan czas zacząć!
-Hej skarbie!- przywitałam się, gdy tylko wszedł do mojego
domu- zostajesz u mnie na noc, nie chciałeś być z paczką?
-Nie, no.. ten..- zawstydził się- mogę zostać.
-To super! Pooglądamy filmy, zjemy coś. Wiesz pokój Margaret
jest wolny, wiesz masz gdzie spać.
-Super- widać było złość w jego oczach, tak myślał, że będzie
spał na moim łóżku- Duże jest?
-Tak dwuosobowe, tak jak moje.
-Proszę to dla ciebie- wręczył mi małą torebeczkę
-Co to jest?
-Kilka zdjęć.
A dokładniej 4 zdjęcia. Na pierwszym ja z Meg, na drugim my
wszystkie, na trzecim ja z Michelem, a na czwartym nasza paczka.
-Dziękuje! Mam pomysł ty je powiesisz u mnie, a ja w tym
czasie się wykąpie.
-Dobrze- błysk w jego oczach
W łazience było słychać wbijanie gwoździ. Złota rączka. Heh,
ale dobra. Ogoliłam się, uczesałam w kucyk i założyłam krótką, aksamitną
piżamę. A na nią bawełniany szlafrok.
-Wstydzisz się mnie?- zapytał się wilczek gdy weszłam z
łazienki
-Nie, ale mi zimno.
-Przecież wiesz jaki jestem gorący. Położymy się i przytulę
cię.
-Dobrze- zdjęłam szlafrok a mojemu chłopakowi szczęka
opadła.-Coś nie tak? Nie podoba ci się?
-Nie. Po prostu zamyśliłem się.
-Aha. To kładź się. Zimno- udałam, że mi szczęka drży.
Położyliśmy się, a ja zrobiłam tak, żeby moje kolano
znajdowało się między jego udami, tak aby raz na jakiś czas dotykać jego
miejsca. Był cały czerwony.
-Tak ci gorąco, że aż zmieniłeś kolor?
-Nie. Dobrze jest.
-Już mi cieplej- odetchnął- wezmę sobie książkę.- leżał po
stronie mojej półki.
Rozciągnęłam się jak kotka na jego brzuchu, wiedziałam, że
jego ręce odmawiają współpracy widząc mój tyłeczek w połowie nagi.
-Nie mogę jej znaleźć. -Tym razem usiadłam na jego podbrzuszu
i widziałam jak się poci z nerwów.- no i jest. Ale daleko.- Położyłam się tak
aby moje górne, kobiece walory leżały tuż przed jego nosem. – Już mam!
Odetchnął z ulgą, a ja się zaśmiałam w myśli.
-Tobie też podać książkę?
-NIE! Znaczy… nie trzeba misiu.
-Okey.- Byłam w pozycji półleżącej. On gładził moje włosy i oglądał film.
Jedliśmy popcorn i bez przerwy popcorn „przez przypadek” wlatywał mi pod
koszulę, a że nie miałam biustonosza, on się odwracał i udawał, że ogląda film.
-Dlaczego nic nie mówisz?
-No nie wiem. Jestem zaciekawiony filmem.
-Ale on się skończył 15 minut temu i lecą reklamy.
-Czekam na kolejny.
-Ale kolejny to bajka dla dzieci. A dokładniej „Ulica
sezamkowa” Lil oglądała, jak była mniejsza.-teraz go zgasiłam
-Dobrze, powiem prosto z mostu. Robisz to specjalnie!
-Ale co kotku?- udawałam niewiniątko.
-Ubrałaś tą piżamę, dotykasz nogami mojego miejsca, wpada ci
popcorn pod koszulę, wystawiasz swój biust. A ja facet, wiesz dokładnie jak
reaguję na takie czynności.
- To dlaczego nie zabierzesz się za coś co chcesz od dawna
zrobić?
-A mogę?- zapytał uradowany.
- Mnie się pytasz?- pocałowałam go.
Usiadł zdziwiony. Wiedziałam, ze to już czas. Usiadłam na nim
okrakiem i zaczęłam całować. Nagle, nie wiem jak, znalazłam się pod nim. Był
delikatny i czuły.
Po 30 minutach leżeliśmy nadzy na mojej pościeli, patrzyliśmy
sobie w oczy, a w telewizji leciała reklama protezy. Nagle Mich zrobił wściekłą
minę. Zły jest? NA mnie?!
-Co jest?- podniosłam się nie zwracając uwagi na to w co
jestem, a może w co nie jestem ubrana.
- Boje się, że nie podobało ci się, lub że byłem nie
delikatny.
-Wiesz.. jak na mój pierwszy raz było cudnie- zrobił wielkie
oczy. No tak. Zapomniałam mu powiedzieć, że jestem.. znaczy byłam dziewicą.
-Znaczy… to.. ten.- nie wiedział co powiedzieć
-Tak, to ten. Ty jesteś tym jedynym, godnym mojego ciała
mężczyzną-uśmiechnął się, położył rękę na moim policzku, zjechał po szyi i
zatrzymał się w okolicy mostka.
-Kocham cię. To jedyne co w ej chwili mogę powiedzieć
-Ja ciebie też- założyłam moją piżamę, a Michel bokserki.
Wtuliłam się w jego nagą klatkę. Usnęłam tak.
Rano wstając mojego wilczka nie było. Przebrałam się w siwe
dresy i spięłam włosy w koka. Weszłam do kuchni, cała była w cieście.
-Nie wiedziałem jak się robi gofry…
-Posprzątaj tutaj, a ja zrobię.
Czy takie poranki będę miała kiedyś codziennie?
-Zapraszam do stołu. Z czym chcesz gofra? Karmel, bita
śmietana, marmolada czy nutella?
- Obojętnie.
Gdy jedliśmy zadzwonił do mnie telefon.
-Halo?
-/Alexis? Tu Meg. Co ty
zrobiłaś? Chłopaki cały czas śmieją z myśli Micha. Alex? Jesteś? Halo?
-Tak jestem- spojrzałam się na mojego chłopaka- i muszę z nim
pogadać. Pa.
-Szykują się kłopoty!
-I to porządne. O czym myślałeś?! Dlaczego chłopaki się
śmieją?! Wręcz rechoczą?! CO ty gadałeś w tych myślach?!
- No, wczoraj zapomniałem o telepatii, i ten popcorn, i jak
sięgałaś po książkę, zdejmowałaś szlafrok to ten… W myśli..
-I oni mnie widzieli?!
-Tak jakby, bo później zająłem się chwilą obecną i wyłączyłem
telepatie.
-Ale i tak widzieli to co wcześniej robiłam?!- zdecydowanie:
nie chce mieć nigdy takiego poranka- i takie coś zawsze się będzie powtarzać?
-Nie.. znaczy dopóki się nie przemienisz. A teraz jeszcze
jedna sprawa..
-Co może twój tata też mnie widział?!
-Nie.. teraz jak zawsze cię widzę przypominam sobie.. ten.. i
oni będą mogli widzieć…
-Nie! W takim wypadku nie będziesz mnie widywał do przemiany!
A w ogóle co ona z tym wspólnego?
-Bo wtedy będziesz kontrolowała moje myśli.
-O nie! Tego za wiele.
-Ale nie wyrzucisz mnie?
-Nie..-mój błysk w oku, zauważył to i się wystraszył- tylko
poniże przy kolegach. O tak! Zemsta będzie słodka.
-Wszystko, żebyś mnie tylko za próg nie wywaliła.
-Dobrze- dałam mu namiętnego całusa.- pamiętaj zemsta
słodko-kwaśna.
-Aż się boje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz